Marzysz o krągłych, uniesionych pośladkach?
Masz wrażenie, że trening kompletnie u Ciebie nie działa, a „płaska pupa” to temat, który wraca jak bumerang?
Jeśli choć raz pomyślałaś „to o mnie”, to ten tekst jest właśnie dla Ciebie.
Na start dobra wiadomość (tak, naprawdę): zbudowanie pośladków jest możliwe i to jak najbardziej w zasięgu ręki. Wystarczy ogarnąć kilka prostych zasad i mechanizmów, a efekty zaczną się pojawiać szybciej, niż się spodziewasz.
Przeszłam tę drogę na własnej skórze, więc mówię serio 🙂
Dzięki temu artykułowi lepiej zrozumiesz:
- jak działają i za co odpowiadają mięśnie pośladkowe,
- jak dobierać rozgrzewkę, ćwiczenia i obciążenia, żeby trening miał sens,
- dlaczego dieta ma ogromne znaczenie w budowaniu sylwetki.
1. Zrozum funkcje pośladków i zacznij trenować mądrzej
Skuteczny trening zaczyna się od świadomości: co dokładnie chcesz aktywować i w jaki sposób.
Bez podstawowej wiedzy o budowie i funkcji mięśni łatwo latami ćwiczyć „obok celu” i tylko utwierdzać się w przekonaniu, że to nie działa. A to zwykle nie problem z Tobą, tylko z podejściem.
Pośladki w skrócie
Wyróżniamy trzy mięśnie pośladkowe:
- pośladkowy wielki (największa część masy pośladka),
- pośladkowy średni,
- pośladkowy mały.
Pośladkowy wielki odpowiada głównie za wyprost w stawie biodrowym.
Średni i mały pomagają m.in. w odwodzeniu oraz rotacji nogi w biodrze (do środka i na zewnątrz). Warto to sobie dosłownie „poczuć” i przetestować ruchem.
Pomyśl o tym tak: pośladek pracuje zawsze, gdy prostujesz biodro np. wychodząc z przysiadu, wykroku albo ze skłonu.
➡️ Zrób kilka przysiadów i w momencie wyprostu mocno napnij pośladki. Skup się na tym, co czujesz.
To „połączenie mózg–mięsień” jest jednym z kluczowych elementów, jeśli chcesz trenować efektywnie.
2. Rozgrzewka przed treningiem pośladków. Nie pomijaj jej
Rozgrzewka to nie „dodatek”, tylko narzędzie, które pomaga obudzić pośladki i przygotować je do pracy.
Jeśli większość dnia siedzisz (biurko, auto, kanapa… klasyka), mięśnie pośladkowe są często ciągle wydłużone, a jednocześnie przeciążają się ich antagoniści, zwłaszcza mięśnie biodrowo-lędźwiowe. Efekt? Na treningu trudno „złapać” pracę pośladków i wszystko przejmują inne partie.
Co sprawdza się na rozgrzewkę?
- przysiady z ciężarem własnego ciała (ale wykonane poprawnie),
- aktywacja pośladków gumami oporowymi.
(W tym filmie znajdziesz przykładowe ćwiczenia i wskazówki, jak wykonać je prawidłowo!)
3. Duże mięśnie = solidne obciążenia
Nie ma co się czarować.
Pośladków nie zbudujesz samymi wymachami nogą, a już na pewno nie typowym cardio. To po prostu nie ten bodziec.
Pośladki są dużą grupą mięśniową, więc potrzebują konkretnego obciążenia treningowego. Zrobisz to na dwa sposoby:
- pracując z gumami oporowymi,
- albo dokładając zewnętrzne obciążenie.
A jeśli masz już ogarniętą technikę, możesz połączyć jedno z drugim. I tak, to zwykle daje najlepsze efekty.
Najskuteczniejsze ćwiczenia na pośladki
Przysiady z gumą nad kolanami
Pośladki mocno pracują szczególnie w momencie największego rozciągnięcia, czyli na dole poprawnego przysiadu.
Ważne zasady:
- kończ ruch pełnym wyprostem bioder i mocnym dopięciem pośladków,
- prowadź kolana na zewnątrz, żeby utrzymać napięcie gumy i nie „uciekać” do środka.
Martwy ciąg
To funkcjonalne, wielostawowe ćwiczenie, które mocno angażuje:
- pośladki,
- tył uda (grupę kulszowo-goleniową),
- prostowniki grzbietu i inne mięśnie pleców.
Hip thrust (wznosy bioder)
Największa aktywacja pośladków pojawia się w szczytowym spięciu, czyli w momencie pełnego wyprostu bioder.
Możesz dorzucić gumę nad kolanami i cały czas trzymać napięcie, żeby dodatkowo włączyć pośladkowy średni i mały.
Pamiętaj: kluczem do poprawnego i przede wszystkim bezpiecznego (!) wykonywania tych ćwiczeń jest prawidłowa technika. To właśnie ona gwarantuje efekty!
Zobacz film z treningiem i upewnij się, że wykonujesz ćwiczenia poprawnie.
4. Dorzuć ćwiczenia jednostronne
Najprościej: to ruchy wykonywane na jednej nodze 🙂
W treningu pośladków świetnie sprawdzą się m.in.:
- martwy ciąg na jednej nodze,
- wejścia na box (albo inne podwyższenie),
- wykroki i zakroki w różnych wariantach,
- przysiad bułgarski.
Najlepiej traktować je jako ćwiczenia uzupełniające i robić je po głównych „priorytetach” z poprzedniego punktu.
Po co to robić?
Między innymi po to, żeby mocniej zaangażować mięśnie odpowiedzialne za stabilizację i odwodzenie, czyli pośladkowy średni i mały. Są schowane pod pośladkowym wielkim i to właśnie one (dobrze rozwinięte razem z nim) budują efekt bardziej okrągłej i uniesionej pupy.
Dodatkowy bonus: unilateralne ćwiczenia poprawiają świadomość ciała i uczą kontroli ruchu, wzmacniając połączenie mózg–mięsień.
5. Pilnuj nawodnienia
Efekt to nie tylko trening. Organizm to system naczyń połączonych (tak, niestety).
Woda jest kluczowa, bo w środowisku wodnym zachodzi większość procesów fizjologicznych. Gdy jesteś niedonawodniona, siada m.in. trawienie i wchłanianie, a na treningu szybciej spada wydolność.
Podejdź do tematu bardziej „całościowo”:
- odstaw albo mocno ogranicz alkohol,
- przytnij słodkie, przetworzone napoje,
- pij wodę. Serio, to jest akurat proste.
6. Nadwyżka kalorii i odpowiednia ilość białka
Możesz trenować ciężko, mieć plan, technikę jak z podręcznika i… dalej zero efektu.
Budowanie mięśni kosztuje sporo energii. Dla organizmu to w pewnym sensie „luksus”, więc najpierw idą wydatki na rzeczy podstawowe: termoregulację, trawienie, oddychanie, produkcję hormonów i enzymów. Dopiero potem reszta.
Nie zbudujesz pośladków na stałym deficycie.
Żeby je rozbudować, potrzebujesz:
- jeść więcej kalorii niż spalasz,
- i jeść je z sensownych źródeł.
Dobrze zbilansowana dieta z odpowiednią podażą:
- białka (bo z czegoś te mięśnie mają powstać),
- tłuszczów,
- węglowodanów
- to fundament, bez którego trening jest tylko hobby.
U mnie zadziałało wejście na lekko dodatni bilans (ponad 2500 kcal) z białkiem powyżej 100 g dziennie, dość wysokimi tłuszczami i średnią ilością węgli.
Możesz też rozważyć dietę rotacyjną: w dni treningowe jesz wyraźnie więcej niż w dni bez siłowni.
7. Właściwa dawka motywacji
Goniąc cel, nie zabijaj po drodze radości z treningu i życia. Naprawdę warto.
Wieczna frustracja i ciśnienie nie robią z Ciebie terminatora, tylko skutecznie obniżają efektywność. Skup się na procesie, czuciu mięśniowym i regularnie obserwuj postępy. Daj sobie czas, bo to się nie dzieje „na jutro”.
Trzymaj dietę, ale bez skrajności. Kieliszek wina czy kawałek pizzy nie oznacza, że wszystko przepadło.
Wyobraź sobie krzywą motywacji
Na początku, gdy motywacja rośnie, zwykle rośnie też skuteczność. Ale po przekroczeniu pewnego „optymalnego punktu” zbyt duża presja zaczyna działać odwrotnie.
Co wtedy dostajesz?
- spadek poczucia własnej wartości (klasyczne: „znów nie dałam rady, jestem beznadziejna…”),
- zniechęcenie,
- frustrację, która rozwala przyjemność z treningu i życia.
Co zamiast tego? Spokojna konsekwencja:
- rób swoje,
- zapisuj małe postępy,
- dawaj sobie czas,
- nie dobijaj się za gorszy dzień.
Ciało nie buduje się z paniki. Buduje się z rutyny.
Do dzieła
To naprawdę da się zrobić.
Zostawiam zdjęcie „przed i po” jako motywację i dowód, że niemożliwe jest często tylko głośną wymówką 🙂
Wskakuj w ulubione legginsy, nie bój się ciężarów.
Powodzenia!
– Nat.

